
Lilianna Klimek
pedagog
W dobie smartfonów i mediów społecznościowych wielu współczesnych rodziców publikuje w internecie zdjęcia czy filmy przedstawiające ich dzieci w różnych okolicznościach, dokumentuje ich rozwój, chwali się ich osiągnięciami, dzieli zabawnymi sytuacjami z udziałem dzieci. To nowe zjawisko zyskało nawet swoją nazwę – sharenting. Choć wydaje się niewinne i wynika zazwyczaj z dobrych intencji, niesie ze sobą wiele zagrożeń dla prywatności i bezpieczeństwa najmłodszych.
SHARENTING – CO TO TAKIEGO?
Sharenting to słowo, które powstało z połączenia dwóch angielskich określeń: share – dzielić się, rozpowszechniać oraz parenting – rodzicielstwo. Terminem tym określa się regularne zamieszczanie przez rodziców w internecie, głównie na portalach społecznościowych, blogach, forach dyskusyjnych, szczegółowych informacji, zdjęć i filmów z życia dziecka. Często w przypadku sharentingu mówimy o udostępnianiu treści bez wiedzy i zgody dzieci.
Współcześnie wyróżnia się kilka typów sharentingu:
- Oversharenting – ekstremalna aktywność rodziców w obszarze dzielenia się historiami z życia dziecka w wirtualnym świecie. Przykładem może być stworzenie osobnego profilu dziecka w sieci i regularne uzupełnianie go nowymi treściami.
- Parental trolling – rozpowszechnianie treści, które kompromitują lub upokarzają dziecko, pokazują trudne dla niego doświadczenia, w tym także filmiki dokumentujące karanie dziecka i stosowanie wobec niego przemocy fizycznej. Wykorzystanie wizerunku dziecka następuje przez upowszechnianie go online w celu zwrócenia uwagi i uzyskania szerokiego grona odbiorców.
- Commercial sharenting – polega na współpracach reklamowych, które tworzą na swoich profilach rodzice i w których udział biorą ich dzieci. Sharenting komercyjny tworzony jest dla zysku finansowego. Często rodzice tłumaczą się tym, że zarobione pieniądze mogą przeznaczyć w przyszłości na zapewnienie dzieciom bezpieczeństwa finansowego. Zjawisko to jednak wydaje się wymykać spod kontroli.
- Prenatal sharenting – polega na udostępnianiu w internecie wyników obrazowych badań prenatalnych. Publikowanie zdjęć ultrasonograficznych wykonywanych już między 12. a 20. tygodniem ciąży staje się coraz bardziej powszechne, szczególnie jako ogłoszenie w internecie wiadomości o ciąży. Grafiki te często opisywane są przez rodziców jako „Pierwsze zdjęcie dziecka online” lub „Pierwsze selfie”, tworząc ślad cyfrowy jeszcze nienarodzonego dziecka.
- Family sharenting – ma miejsce wtedy, kiedy zdjęciami dzieci w internecie dzielą się nie rodzice, lecz inni członkowie rodziny.
Badania naukowe wskazują, że sharenting to zjawisko powszechne wśród współczesnych rodziców, a dokumentowanie życia dziecka w internecie stało się niemal normą społeczną. W Polsce zdjęciami dzieci dzieli się około 40% rodziców. Rocznie każdy z nich wrzuca do sieci średnio 72 zdjęcia i 24 filmy ze swoimi pociechami w rolach głównych. Warto dodać, że rodzice dokumentujący online życie dziecka nie stosują ograniczeń dotyczących wyświetlania materiałów. Aż 42% z nich udostępnia je większym grupom znajomych liczącym nawet do 200 osób.
ZAGROŻENIA ZWIĄZANE Z SHARENTINGIEM
Choć sharenting wynika zazwyczaj z dobrych intencji, to niesie ze sobą wiele zagrożeń dla prywatności i dobra dziecka, o których często rodzice zapominają w pogoni za lajkami i uznaniem wirtualnej społeczności. Nieodpowiedzialne, nadmierne udostępnianie informacji o dziecku może mieć wpływ na jego życie nie tylko teraz, ale także w przyszłości. Oto najważniejsze zagrożenia związane z sharentingiem:
- Internet nie zapomina – W wirtualnym świecie nic nie ginie. Materiały, które wzbudzą zainteresowanie internautów, szybko się rozprzestrzeniają, zyskują dużą popularność i bardzo trudno usunąć je całkowicie z sieci. Bywa, że zdjęcia lub filmy powielane są przez tysiące użytkowników internetu i wrzucane na niezliczoną liczbę stron. Nawet jeśli wykasujesz fotografię lub wpis ze swojego profilu, nie znaczy to, że nikt nie będzie miał do nich dostępu.
- Zdjęcie wrzucone do sieci przestaje być twoją własnością – Kiedy twoje zdjęcie zostanie opublikowane w internecie, przestajesz mieć nad nim pełną kontrolę i nie możesz mieć pewności, kto i w jaki sposób się nim posłuży. Każdy może je pobrać, skopiować, udostępnić, przerobić chociażby do tworzenia, ośmieszających twoje dziecko, memów. Nawet jeśli włączysz ustawienia prywatności, nie możesz być pewien, że ktoś ze znajomych, mających dostęp do twojego profilu, nie skopiuje zdjęcia czy filmu i nie zamieści go w miejscu dostępnym dla wszystkich. Ponadto materiały na temat twojego dziecka mogą także zostać bezprawnie wykorzystane w celach majątkowych, bądź przestępczych. Eksperci wskazują, że media społecznościowe są bardzo często terenem poszukiwań dla pedofilów, którzy nagminnie pobierają z nich zdjęcia dzieci i handlują nimi na zamkniętych forach internetowych. Szacuje się, że nawet połowa materiałów gromadzonych przez pedofilów pochodzi z portali społecznościowych.
- Cyberprzemoc – Publikowane przez rodziców zdjęcia, zwłaszcza te kompromitujące, mogą narazić dziecko na internetowy hejt i agresję. Negatywne komentarze i oceny treści związanych z naszymi dziećmi, zamieszczane w sieci przez innych użytkowników, mogą wpłynąć na ich samoocenę. Zdjęcia lub filmy, które trafią w ręce rówieśników dziecka, mogą zostać wykorzystane przeciwko niemu lub zostać użyte w procesie cyberprzemocy.
- Niemożność zbudowania własnej historii w dorosłym życiu – Każdy człowiek powinien mieć możliwość tworzenia własnej tożsamości i wizerunku, także w świecie cyfrowym. Musi mieć prawo decydowania o tym, co chce publikować na swój temat, a co powinno zostać w sferze prywatności. W przypadku dzieci, których życie było nadmiernie dokumentowane w sieci przez ich rodziców, proces ten może być poważnie zaburzony. Ich internetowy profil został stworzony na długo przed tym, zanim same mogły zacząć decydować o tym, jakie informacje na swój temat chcą upublicznić. Dokumentując w sieci każdy ruch dziecka, rodzice odbierają mu możliwość opowiedzenia swojej historii w przyszłości. Pamiętaj, że twoje dziecko kiedyś dorośnie i być może będzie mu przeszkadzało, że niektóre fotografie, filmy z jego dzieciństwa są publicznie dostępne.
- Wykorzystanie danych w celach marketingowych – Media społecznościowe tylko z pozoru są darmowym narzędziem. W rzeczywistości za możliwość korzystania z nich płacimy naszymi danymi osobowymi i informacjami składającymi się na nasz cyfrowy profil, który jest chętnie wykorzystywany przez różne firmy do celów marketingowych. Zamieszczając w sieci materiały na temat swojego dziecka, udostępniasz także jego dane, które są dla działów marketingu nieocenionym źródłem informacji o tobie i twoim dziecku jako o potencjalnych klientach.
Opublikowanie kilku ogólnych informacji o dziecku i zamieszczenie paru zdjęć w mediach społecznościowych nie musi od razu prowadzić do uruchomienia lawiny negatywnych konsekwencji. O tym, jak rozsądnie dzielić się wizerunkiem dziecka w sieci, w kolejnym numerze.
Opracowano na podstawie:
Borkowska, A., Witkowska, M. (2020). Sharenting i wizerunek dziecka w sieci. Poradnik dla rodziców. Warszawa: NASK Akademia.
