Maria Dębska to jedna z najpopularniejszych polskich aktorek młodego pokolenia.
Za rolę Kaliny Jędrusik, w którą wcieliła się w filmie „Bo we mnie jest seks”, otrzymała
główną nagrodę na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni oraz wiele
prestiżowych nominacji filmowych (Nagroda im. Zbyszka Cybulskiego, Orły, Złoty
Szczeniak). Już na jesieni aktorkę będzie można oglądać w drugim sezonie „Kuchni”,
a w listopadzie w 5. części kultowej komedii „Listy do M.”.
Rola Kaliny Jędrusik, zwanej polską Marilyn Monroe w filmie „Bo we mnie jest seks” przyniosła Ci wiele nagród i nominacji, m.in. do Orłów 2022. Spotykasz się z dowodami sympatii ze strony fanów właśnie dzięki tej roli? Odzew był ogromny, zwłaszcza po tym, jak film znalazł się na Netflixie. Do tej pory dostaję masę wiadomości, ale największe wrażenie robią na mnie te od młodych kobiet, które nie znały wcześniej Kaliny Jędrusik. Dzięki tej produkcji nie dość, że ją poznały, to jeszcze jest dla nich inspiracją i daje im siłę do zmian. Piszą, że chciałyby być tak silne jak ona i przeżyć chociaż jeden dzień z jej życia. Kalina zawsze będzie miała specjalne miejsce w moim sercu.
Możemy już ujawnić informację, że zagrasz w najnowszej, 5. części „Listów do M.”. Co przygotowali dla Ciebie scenarzyści?
Tym razem, zresztą po raz pierwszy w „Listach do M.”, pojawi się lekko melodramatyczny wątek. Moja bohaterka wraca na chwilę do Polski, żeby zamknąć wszystkie sprawy z przeszłości i móc na stałe wyprowadzić się za granicę. Okazuje się, że decyzja o wyjeździe wcale nie jest taka prosta. Ten jeden wigilijny wieczór bardzo dużo zmienia w jej życiu. Z jednej strony publiczność zobaczy trudną i wzruszającą historię miłosną, a z drugiej będzie zabawnie, tak jak w każdej części „Listów”.
Widzów z pewnością ucieszy, że już niebawem ponownie spotykają się z bohaterami „Kuchni”. Co wydarzy się u serialowej Wiktorii?
Drugi sezon skończyliśmy nagrywać w styczniu i sami nie możemy doczekać się premiery, która będzie w jesiennej ramówce. Czeka nas bardzo dużo kolejnych komplikacji; głównie rozstania i powroty Wiktorii i Maxa. Pojawią się też nowi bohaterowie.
Wiktoria jest charyzmatyczna i lubi rządzić. Odnajdujesz w niej podobieństwa?
Z Wiktorią bardzo się różnimy, ale mamy też pewne cechy wspólne. W młodym wieku zrobiła dużą karierę i musi zarządzać wielkim zespołem. Ja na szczęście nie muszę tego robić (śmiech – przyp. red.). Stara się mieć wszystko poukładane, ale życie pisze zaskakujące scenariusze i niestety wszystko wymyka się spod jej kontorli. Potwierdza to chociażby Max, którego spotkała. To mężczyzna, o jakim nigdy nie marzyła, który komplikuje jej życie, a ona nie może się od niego uwolnić.
„Kuchnia” to serial o gotowaniu. Czy prywatnie też lubisz gotować?
Mam kilka dań, które potrafię przyrządzić, ale ta lista nie jest zbyt długa. Chyba najlepiej wychodzi mi tiramisu. Poza tym robię bardzo dobre śniadania. Jeśli chodzi o obiad i kolację, jest już znacznie gorzej (uśmiech – przyp. red.).
Na swoim koncie masz już wiele różnych ról. Czy jest taka, którą bardzo chciałabyś zagrać?
Bardzo lubię ryzykować i sięgać w takie miejsca, gdzie mnie jeszcze nie było. Marzy mi się rola w kontrze do moich warunków. Odległa od dotychczasowych. Oczywiście nie mogę narzekać, bo do tej pory role, które grałam, były dla mnie naprawdę ciekawe. Na pewno chciałabym kiedyś połączyć swoją wieloletnią pasję, czyli muzykę klasyczną i grę na fortepianie z filmem.
Wracając do spraw zawodowych. Jaki scenariusz teraz leży na Twoim biurku?
Kilka, ale o żadnym tak naprawdę nie mogę nic powiedzieć, dopóki nie wejdę na plan i nie dostanę pozwolenia od produkcji. Mogę jedynie zdradzić, że jednym ze scenariuszy jest sztuka „Mąż i żona”, którą zrobiłam w Teatrze Polonia. Teraz ponownie ją gramy i przypominam sobie tekst.
Dziękuję za rozmowę.